...
Wolność jest cienką linią obok samotności. Czasem siedzisz na plaży, próbując wdychać jak najwięcej powietrza do płuc, nie możesz oddychać, a gdzieś poniżej fale wybuchają z rykiem i mgła solna pozostaje na ustach, a na policzkach są słone ślady - uwielbiam to uczucie. Wschody i zachody słońca, bryza, pozostają same z moimi myślami. Oto, do czego tak bardzo dążyłam - moja wyobrażona wolność. Zamykając oczy i rozkładając ramiona, czuję podmuchy wiatru, ale rozumiem, że czasem nie mogę wystartować...zbyt ziemsko, zbyt zależnie, zbyt zmęczona złudzeniami, zbyt...??? A potem idę po mału i błądzę po brzegu, aby fale załamały się, uderzając moje stopy i przemokając, uśmiechając się do wciąż niespokojnego słońca, uśmiechając się po raz pierwszy od dłuższego czasu, bez powodu. Ale czy szczęście naprawdę potrzebuje powodów? A takie dni, kiedy leżysz na plaży i podziwiasz niebo oraz widoki przy szumie fal, na chwilę zapominasz, kim jesteś i gdzie jesteś, z kim jesteś i jak bardzo jest Ci w tej chwili dobrze, zagubiona pośród tego blasku i nagle przyłapujesz się na myśleniu, jak mała jestem Ja i Mój świat w porównaniu do ogromnego wszechświata . W ogóle nie ma światła - a niebo wygląda jak kopuła, tylko księżyc oświetla wszystko swoim zimnym, delikatnym blaskiem i wiatrem - wiatr zagłusza słowa, kiedy krzyczę i próbuję krzyczeć przez fale, próbując usłyszeć siebie, usłyszeć, aby wiedzieć, że istnieję, istnieję tu i teraz, taka słaba, taka mała i niepozorna - tak mało znaczące dla tego ogromnego świata, zagubionego na małej wyspie szczęścia, raju na ziemi. Morze nie zdradzi, a góry nie oszukają, a miliony gwiazd niczego nie obiecają w odpowiedzi na twoje głupie nadzieje, będą tylko uśmiechać się smutno i patrzą na ciebie z pobłażliwością i gwiazda spada, nie chcę składać życzeń. W końcu wiem - spadając, spala się i znika na zawsze. Tutaj teraz mogę żyć poza czasem, zapominając o obawach, śmieciach w głowie i niepotrzebnym zamieszaniu. Tutaj wszystko jest prostsze i bardziej zrozumiałe - wszystko, co niepotrzebne, idzie na dno i pozostaje tylko OBECNY czas. I po prostu odczuwając różnicę, nie chcę wracać tam, gdzie nie ma nic prawdziwego, tam, gdzie tak naprawdę nie obejmuje mnie nikt szczerze nie uśmiecha się...mówił wiele słów, ale nie czytał między wierszami, był w miejscu, w którym tak naprawdę nikogo nie interesowały moje czyny, nasze życie i nawet morze wylanych łez nie pomagało. Tak, wracam teraz do mojego rodzinnego świata. Ale wszystko nigdy nie będzie takie samo. Ponieważ nie będę taka sama jak wcześniej. Będę PRAWDZIWA. Bedę silniejsza. Będę JA.
Dodaj komentarz